poniedziałek, 20 lutego 2012

Rozdział 8.

Obudził mnie, głośny hałas. Zbiegłam szybko na dół i zobaczyłam babcię, nieprzytomną, leżącą na podłodze.
- Dominik - krzyknęłam podbiegając do babci - Dominik, kurwa - krzyknęłam głośniej. Sięgnęłam szybko po telefon i wystukałam numer pogotowia .
 - Słucham - odebrał spokojny głos kobiety
 - Moja babcia, ona jest nieprzytomna, starsza pani chora na nadciśnienie i .. - przerwałam
 - Na co jeszcze, gdzie mieszkacie ? - odezwał się ten sam głos
 - Miała raka, ale przeszła operację to było 3 lata temu. Mieszkamy na Kanarkowej 3 - powiedziałam płacząc.
 - Już wysyłam karetkę, proszę czekać - powiedziała kobieta i zakończyła połączenie. Trzymałam babci głowę na kolanach i płakałam, moje łzy spadały na jej ciało. Szeptałam cicho.. Babciu nie odchodź .. Przypominałam sobie chwilę kiedy,zamieszkałam z babcią. Siedziałam tak z dobre 5 min kiedy do mieszkania wbiegli sanitariusze.
- Proszę się przesunąć - powiedział jeden z panów.
- Co z nią ? - powiedziałam wstając. Nie usłyszałam odpowiedzi.
- Szybko, nosze . Dzwonie na blok - krzyczał lekarz. Po tych słowach rozpłakałam się bardziej. Wybiegłam za nimi i wsiadłam do karetki. Skuliłam nogi i płakałam, słyszałam tylko, szmery i rozmowy którym nie rozumiałam. Zrobiło mi się strasznie, gorąco, spojrzałam na lekarza który usiadł obok mnie.
- Wszystko dobrze - zapytał
- Źle - odpowiedziałam
- Masz kaca ? - spojrzał na mnie uśmiechając się
- A co mam to wypisana na czole ? - zapytałam, przecierając oczy od płaczu
- Nie, ale też miałem 16 lat . - powiedział podając mi tabletkę i wodę
- Mam 15 lat. Dziękuję - powiedziałam biorąc tabletkę. Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce. Sanitariusze wyszli z karetki i pobiegli na blok operacyjny. Usiadłam przed salą. Siedziałam i płakałam.
- Wszystko w porządku ?  - usłyszałam męski głos
- Tak - odpowiedziałam podnosząc głowę do góry by spojrzeć na chłopaka. Był wysokim brunetem o dużych zielonych oczach. Uśmiechnęłam się przez łzy. Brunet usiadł obok mnie i uśmiechną się miło.
- Też kiedyś siedziałem tu, tak jak ty. Tam po drugiej stronie była moja siostra. - powiedział i łza spłynęła mu po policzku.
- Tam jest moja babcia ..- powiedziałam patrząc na duże białe drzwi
- Nie powinnaś zawiadomić rodziny ? - zapytał dotykając mojego ramienia
- Powinnam, ale nie zabrałam telefonu, jestem w piżamie - powiedziałam patrząc na kapcie od piżamy
- Masz dzwoń - powiedział podając swój telefon. Wystukałam numer Dominika.
            Dominik - powiedziałam słysząc jego głos
            A kto inny ?  Coś się stało ? - zapytał słysząc mój głos
            Coś z babcią, jestem z nią w szpitalu, ona ma operację - powiedziałam zanosząc się płaczem
            Nie płacz, zaraz będę. Który to szpital ? - mówił szybko
            Na przedmieściu  - odpowiedziałam i się rozłączyłam..
- Dziękuję - powiedziałam oddając telefon chłopakowi
- Nie ma za co - powiedział, wstał i wszedł za jakieś drzwi. Siedziałam na krześle, 10 minut a wydawało mi się, że siedzę na nim wieczność. Z sali wybiegł lekarz.
- Co z babcią ? - zapytałam podbiegając do niego
- Wszystko w rękach boga - powiedział i znikną. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Zsunęłam się po ścianie, przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i czekałam na cud.
- Nina - usłyszałam krzyk brata. Podniosłam twarz a Dominik już był obok mnie, wtuliłam się w niego i płakałam
- Nic, nie mogę zrobić... Nic - mówiłam płacząc. Wbijałam paznokcie w jego plecy, chciałam żeby ból z środka, wyszedł na zewnątrz. - To moja wina - powiedziałam spoglądając na niego
- Nina, nie masz prawa tak myśleć, rozumiesz ?! - powiedział bardziej wtulając mnie w siebie. Siedzieliśmy tak z dobrą godzinę. Uspokoiłam się. Dominik chodził w tą i z powrotem a ja siedziałam skulona pod ścianą.
-  To wy jesteście wnukami, operowanej kobiety ? - usłyszałam nagle spokojny głos mężczyzny
- Tak - odpowiedziałam szybko wstając
- Co z nią ? - dodał Dominik
- Przykro mi .. - powiedział lekarz spuszczając głowę. Krzyknęłam najgłośniej jak tylko się dało, Nieee. !
Dominik przytulił mnie do siebie. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Krzyczałam, wbijając paznokcie w plecy brata. Dominik wziął mnie na ręce i kierował się do wyjścia. Wszyscy patrzyli na nas, jakby nie widzieli cierpiących ludzi. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy do domu. Droga była inna niż zawsze. Była szara, słońce nie cieszyło, nic nie było piękne. Wysiadłam z samochodu i usiadłam na schody.
- To moja wina .. - powiedziałam, do brata który usiadł obok mnie
- Nie jest to niczyja wina - powiedział przytulając mnie
- Ale, ja wiedziałam, że babcia ma tętniaka... - powiedziałam i rozpłakałam się.
- Nic, na to nie można było poradzić - powiedział - Chodź do domu . - pomógł mi wstać i weszliśmy do domu. Poszłam do siebie na górę zamknęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i płakałam.
  Dean potrzebuję Cię, za 5 min bądź u mnie . N 
Napisałam do Deana i weszłam pod kołdrę.
- Mogę ? - usłyszałam głos Deana
- Tak - powiedziałam siadając na łóżku
- Słyszałem o twojej babci od Dominika - powiedział siadając na łóżku. Nic nie powiedziałam, rzuciłam się mu z objęcia.
- Mogę Ci się wyżalić ? - zapytałam
- Jasne - powiedział całując mnie w czoło.
- Widzisz to zdjęcie ? - zapytałam, pokazując na fotografię gdzie, znajdowała się babcia, dziadek, ja i Dominik.
- Tak - odpowiedział
- Gdy się urodziłam, moi dziadkowie mieli rocznicę. To zdjęcie jest ze szpitala. Przyjechali zobaczyć swoją jedyną wnuczkę. Późnym wieczorem, wracali do domu, mieli wypadek. Dziadek nie przeżył, zaraz po pogrzebie były moje imieniny.. Gdy miałam rok przeprowadziłam się z rodzicami i Dominikiem do Anglii i tam, rodzice przestali się nami interesować, gdy podrosłam zostałam odesłana do szkoły i przydzielono mi nianię, wychowała mnie obca osoba. Bo moi rodzice, zarabiali i nie mieli na nas czasu.. Na moje dziesiąte urodziny przyjechaliśmy do babci, która tego samego dnia miała zawał.. Na szczęście ją uratowali. A teraz postanowiłam się przeprowadzić z bratem do Polski do babci gdzie, doznaliśmy babcinej miłości, rodzinnej miłości.. Wczoraj widziałam papiery w których wykryli u babci tętniaka.. A dziś .. - rozpłakałam się..
Dean przytulił mnie do siebie.. Spojrzałam na jego zaszklone oczy i powiedziałam..
- To ja im przynoszę pecha ...
- Nie, kocie ty przynosisz szczęście, widocznie tak musiało być . - powiedział i łzy mu poleciały po policzkach
Wytarłam jego mokre policzki , dłońmi. Po czym wbiłam się w jego usta. Zakręciło mi się w głowie..
- Nina, dobrze się czujesz ? - zapytał Dean stojąc nade mną
- Tak, a co ? - zapytałam siadając na łóżko
- Zemdlałaś - powiedział siadając obok. Nic nie odpowiedziałam, położyłam się pod kołdrę. Na zegarku wybiła 20:00 .
- Muszę iść, rano muszę do szkoły - powiedział całując mnie w czoło
- Przyjdziesz po mnie rano ? - zapytała
- Chcesz iść do szkoły ? - zapytał patrząc zdziwiony
- Tak, chcę się czymś zająć - powiedziałam wstając. Odprowadziłam chłopaka na dół i poszłam do Dominika.
- Dominik, musimy zadzwonić do rodziców - powiedziałam wchodząc do pokoju
- Jutro zadzwonię - powiedział
- Dominik, czy my się teraz wyprowadzimy do Anglii ? - zapytałam siadając na łóżko
- A chcesz ? - zapytał patrząc w okno
- Nie .. - powiedziałam i wtuliłam się w niego
- Zostaniemy, tu razem - powiedział całując mnie w czoło
- Dziękuję, pójdę już do Siebie - pocałowałam go w policzek i poszłam, do siebie. Leżałam w łóżku i wyobrażałam sobie to, że miała bym wrócić do Anglii, do tych ludzi którzy, są podli tam w Anglii nie miałam nikogo oprócz Dominika.. Nie miałam przyjaciółki, nie mogę zapomnieć o Louisie, to mój były chłopak.. moja pierwsza miłość.. Nie co ja myślę, to nie była miłość to była szczeniacka przyjaźń a nawet nie przyjaźń tylko zauroczenie... Sen długo nie przychodził na zegarku wybiła północ, a ja dalej kręciłam się na łóżku.. W końcu przyszedł sen .


Piżamka: 




                     
                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz