Obudziłam się dziś wcześnie, nie chciałam budzić Dominika więc poszłam do Siebie, weszłam do pokoju siadając na łóżku, na zegarku widniała 06:30. wzięłam laptopa włączając muzykę i GG. Moim oczom ukazała się lista dostępnych mi osób. - Mela, o tej porze - powiedziałam sama do siebie i postanowiłam zapytać czemu jest tak wcześnie przecież dziś piątek, dzień szkoły.
Mela, a ty co nie szykujesz się do szkoły ? - napisałam
Nins, nie idę do szkoły troszkę źle się czuję, i chciałabym z Tobą dziś pogadać - przeczytałam
To zdrowiej, mała ; * . Ok, ok to wiesz może spotkamy się o 20. pod wierzbą ? - odpisałam szybko
Dzięki Nins. Jesteś wielka, a teraz idę się położyć, całą noc nie spałam -.-" Braanoc ; *
Ok, idź idź bo źle wyglądasz. Baay Melka ; * - odpisałam i przeglądałam stronki.
Przeglądałam stronkę i zobaczyłam, że napisała nieznany numer na GG. - Kto to ? - pomyślałam.
Siemka, mała ; * - odczytałam wiadomość i próbowałam sobie, przypomnieć komu dawałam numer gg.
Siema, kim jesteś ? - odpisałam, bo nie przypomniałam sobie kim może być ten ktoś. Przez dłuższy czas, nie dostałam odpowiedzi, odłożyłam laptopa i postanowiłam iść do łazienki, się wykąpać. Weszłam do wanny i postawiłam na długą kąpiel. Wyszłam z wanny, wysuszyłam włosy, ubrałam się i poszłam na dół.
- Nie, śpisz córcia - usłyszałam tatę wchodząc do kuchni
- Nie, już dość długo nie śpię. A ty czemu nie śpisz ? - spojrzałam na niego, lejąc sok do szklanki
- Też, nie mogę - powiedział spoglądając przez okno. Na dworze, deszcz, szary świat. Patrzyłam na tatę i myślałam, czy będzie tak zawsze, on i mama tam, ja i Dominik tu. Przecież tak nie może być, rodzina musi trzymać się razem, ja rozumiem tak rodzice mają prace, ale przecież jesteśmy ich dziećmi którzy potrzebują rodziców a nie tylko ich kasy. Kiedyś przyrzekłam sobie jedno, jeśli będę miała rodzinę, nigdy nie zostawię ich daleko od siebie, problemy moich dzieci będą moimi problemami.
- Głodna ? - usłyszałam głos taty, który wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Tak - odpowiedziałam uśmiechając się sztucznie.
- Tosty ? - zapytał i odwzajemnił uśmiech. Zjadałam tosty i poszłam do siebie. Mama z tatą pojechali załatwiać jakąś sprawę, Dominik pojechał do Oliwii a ja zostałam sama. Zadzwoniłam do Deana, żeby przyszedł do mnie. Zgarnęłam słuchawki i poszłam na dół, w słuchawkach puściłam Pezeta i zanurzyłam się w jego bitach kładąc się na kanapie. Leżałam tak i myślałam o tym całym syfie, zadając jedno pytanie " jak to sobie poukładać ? " myślałam o tym co dalej, będzie. Wiem jedno chcę tu zostać, tu mam Deana z którym myślę, ze będzie jeszcze lepiej, tu gdzie za klimatyzowała się w grupie w szkole. Rozmyślałam tak gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu. Zerwałam się przestraszona na równe nogi, a moim oczom ukazała się twarz Deana.
- Głupek - powiedziałam siadając na kanapę
- Zaraz głupek - powiedział siadając obok
- Przestraszyłeś mnie - powiedziałam oschle
- Oj, cie kocie - powiedział przytulając mnie
- Co ? - powiedział spoglądając na niego. Nie odpowiedział nic patrzył mi prosto w oczy. - Co tam widzisz ? - zapytałam
- Widzę w nich, najpiękniejszą dziewczynę i osobę którą kocham - powiedział i lekko musną moje wargi. Uśmiechnęłam się leciutko i usłyszałam jak rodzice wchodzą do domu.
- Dzień dobry - przywitał się Dean z rodzicami. Tata uścisną dłoń Deana a mama uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Pójdziemy do mnie - powiedziałam
- Zostańcie, muszę Ci coś powiedzieć - powiedział tata siadając w fotelu.
- No co ? - usiadłam na kanapie i patrzyłam na rodziców. W tej samej chwili wszedł Dominik.
- Dobrze, że jesteś - powiedział tata.
- A co zebranie rodzinne ? - odezwał się Dominik wchodząc do salonu i siadając obok mnie
- Wiem, że nie chcecie wracać do Anglii z nami, dlatego przymykam oko, na te wasze dorosłe życie tu, pieniądze będą przysyłane tak jak zawsze, na konto jedne i drugie, i jest jeszcze jedno konto, domu opłaty różne na te konto będę przysyłał pieniądze na opłaty i zakupy typu jedzenie. Rozumiemy się ? - powiedział tato
- Tak .- odpowiedziałam zgodnie z Dominikiem
- A i jeszcze jedno, w listopadzie jedziemy na wycieczkę . - powiedział tata
- Gdzie ? - zapytałam
- Dominikana, odpowiada - powiedział tata
- Jasne - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- A Dean jedzie z nami - dodała mama
- Serio ? - zrobiłam wielkie oczy patrząc na rodziców
- Tak, serio a czemu nie. Wycieczka i jemu się przyda - powiedział spoglądając na Deana
- Jedziesz - powiedziałam i przytuliłam się do niego
- No, nie wiem .. bo ten - wyjąkał Dean.
- Ej, jedziesz nie ma żadnego ale - powiedziałam szybko. Dean nic nie odpowiedział tylko się uśmiechną chyba się zawstydził.
- Dobra kochani, zbierajcie się - powiedziała mama. Wzięłam Deana za dłoń i poszliśmy na górę.
- Twój tata mówił serio ? - zapytał siadając na łóżko
- Tak - powiedziałam wchodząc do garderoby. Wzięłam ubrania i weszłam do pokoju. - Zaraz wracam - powiedziałam i poszłam do łazienki. Ubrałam się i uczesałam. Spojrzałam gotowa w lustro i głośno westchnęłam. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do pokoju. Weszłam ale nikogo tam nie zastałam. Zeszłam schodami na dół i w salonie zobaczyłam Deana, Dominika, mamę i tatę którzy rozmawiali o czymś.
- Jestem gotowa - powiedziałam stojąc w przejściu
- To jedziemy - powiedział Dominik łapiąc na klucze. Wszyscy wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Siedziałam obok Deana, bałam się strasznie tego, że nie dam rady się po tym podnieść, do tej pory jakoś mi szło, nawet nie jakoś nie chcę pokazywać ludziom że jestem miękka i poddam się, walczę o każdy dzień żeby być silna. Dojechaliśmy na miejsce, gdzie zobaczyłam całą rodzinę, jakieś starsze panie które składały kondolencje. Ale tak naprawdę nikt nie wiedział co czuja ludzie którzy naprawdę znali moja babcię, którzy chodź trochę zdołali poznać ją i doznać jej ciepła serce, nikt nie wiedział co czuję ja. Weszłam do kościoła z Deanem na dłoń, za nami weszli rodzice i Dominik. Usiedliśmy w pierwszej ławce, i delikatne dreszcze przeszły moje ciało. Ksiądz, odprawił mszę i poprosił mnie o kilka słów. Ustałam przed mikrofonem i spojrzałam na tłum ludzi, na ludzi których nie znałam a byli związani z moją rodziną, z oczu poleciały mi kolejne łzy, przystawiłam mikrofon i zaczęłam.
- Kobieta która nas opuściła, była bardzo dobra, pomagała zawsze wszystkim a zwłaszcza osobom które kochała. W moim sercu będzie ona mieszkała na zawsze, bo to właśnie ona słuchała jak płaczę bo coś się mi nie udało, chcę żeby każdy zapamiętał ją taką jaką ona była, naprawdę. - powiedziałam i łzy nie pozwoliły mówić dalej, poszłam w kierunku ławki, usiadłam obok Deana i wtuliłam się w niego, chcąc zapomnieć. Ksiądz odmówił modlitwę i ruszyliśmy w stronę cmentarza z każdym krokiem wiedziałam, że już jest koniec, że nigdy jej nie zobaczę, że się nie uśmiechnę do niej. Trumna pomału opadała w dół a ja w sobie czułam pustkę mimo, że miałam tyle osób, ale czułam tą pustkę. Ludzie rzucali ziemię i różę w dół a ja stałam, i wpatrywałam się w trumnę jak zahipnotyzowana, słyszałam płacz ludzi, czułam jak Dean ściska moją dłoń, jak po moich policzkach płyną potok łez, czułam się jak bym została sama na tym świcie, jakby nie było nikogo. Trumna została zasypana, ludzie kładli kwiaty i odchodzili.
- Nina, skarbie - powiedział Dean obejmując mnie. Woku nas nie było już nikogo.
- To bardzo boli - wykrzyczałam przez łzy. Wtuliłam się w niego i szlochałam, głośno chciałam żeby ból mnie zostawił, chciałam żeby wyszedł ze mnie, bo bardzo bolało.
- Chodź - powiedział Dean próbując mną ruszyć
- Nie, chcę. Chcę obudzić się rano i zapomnieć o tym, chcę żeby to był tylko zły sen - powiedziałam
- Skarbie, dasz radę jesteś ślina, pamiętaj bez względu, co będzie jutro ja będę z Tobą - powiedział Dean. Złapał mnie w pasie i poszliśmy w stronę samochodu, gdzie czekali rodzice. Droga do domu, była szara padał deszcz i wiał zimny wiatr. Białą chusteczką wycierałam łzy które, nie chciały przestać lecieć. Weszłam do domu i od razu ruszyłam na górę. Przebrałam się i położyłam do łóżka.
- Zapomniałaś o mnie ? - usłyszałam głoś Deana
- Nie - powiedziałam i nakryłam się kołdrą
- Mam sobie pójść ? - zapytał lekko zirytowany
- Nie, połóż się obok - powiedziałam i zrobiłam miejsce chłopakowi. Dean położył się obok i delikatnie pocałował mnie w czoło. Od czasu do czasu poleciałam mi łza, aż w końcu zasnęłam.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, gdzie wybiła 21:03. Deana nie było obok tylko mała karteczka, którą od razu przeczytałam. Wstałam, odłożyłam karteczkę i zeszłam na dół. W salonie siedzieli rodzice.
- Nie śpisz ? - zapytała mama spoglądając na mnie
- Jak widać - bąknęłam i poszłam do kuchni. Nalałam sobie sok w szklankę i poszłam z powrotem do siebie. Usiałam na łóżku i włączyłam laptopa, pogadałam z Deanem i Amelką i poszłam się wykapać. Po kąpieli weszłam do ciepłego łóżka i zasnęłam.
Pogrzeb :
Spanko :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz