- Nina wstawaj - usłyszałam rano
- Która godzina ? - zapytałam
- Dochodzi dziewiąta, dzwonił jakiś koleś, będą po Ciebie za godzinkę - powiedział Dominik
- Spoko - powiedziałam i przeciągnęłam się na łóżku. Zeszłam do łóżka i weszłam do garderoby, wybrałam ubrania i poszłam pod prysznic, szybko się ogarnęłam i siedziałam już w kuchni pijąc kawę.
- To, na ile Cię nie będzie ? - zapytał
- Dziś mam zdjęcia w hotelu, nad Morzem tam w Sopocie - powiedziałam i upiłam kawę. - A jutro wylatuję na miesiąc - powiedziałam
- A święta ? - zapytał brat
- Nie dam rady - powiedziałam
- No to w takim razie, polecę do Anglii do rodziców - powiedział. Nie odpowiedziałam mu nic, wiedziałam jak będę wyglądały jego i moje święta.
- Przyjechali - powiedział Dominik. Bez słowa wtuliłam się w niego, on delikatnie pocałował mnie w czoło.
- Zadzwoń, jak coś - powiedział
- Jasne, przyjadę jeszcze dziś przecież - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Wzięłam torbę i wyszłam z domu.
- Witamy - powiedział Krzysztof
- Witam również - zaśmiałam się i weszłam do samochodu
- Wyspana ? - zapytał ruszając
- Nie pytaj - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się miło
- Rozmawiałem z twoją dyrektorką, miła pani nic nie ma przeciwko - powiedział
- Tak, bo może mnie wywalić ze szkoły, muszę zaliczyć rok - odpowiedziałam i spojrzałam na telefon który dał znak, że ktoś dzwoni. - Przepraszam - powiedziałam i odebrałam
- Słucham Mela, co tam ? - zapytałam
- Oskar - powiedziała zapłakana
- Melka, co Oskar uspokój się - powiedziałam
- Jest, w szpitalu ktoś go potrącił na przystanku jak na mnie czekał. - powiedziała i zaniosła się płaczem
- Zaraz będę - powiedziałam i rozłączyłam się - Krzysztof, mam problem - powiedziałam
- Co jest ? - zapytał
- Mój przyjaciel, jest w szpitalu, Amelka jest przy nim chcę tam pojechać- powiedziałam
- Co ze zdjęciami ? - zapytał
- To są moi przyjaciele - powiedziałam ocierając łzę z policzka
- Ale tylko na godzinkę - powiedział - Jaki to szpital ? - zapytał
- Nie wiem, wydaję mi się, że ten główny - odpowiedziałam. Krzysztof nic nie odpowiedział wykonał dwa telefony i podjechał pod szpital. - Trzecie piętro - krzykną kiedy wysiadłam z samochodu. Wbiegłam na trzecie piętro i pokierowałam się do recepcji.
- Został, przywieziony tu chłopak. Potrącono go na przystanku autobusowym - wydukałam
- Proszę się uspokoić - powiedziała pani w recepcji
- Chcę się dowiedzieć, gdzie leży chłopak który został potrącony na przystanku dziś rano.
- Prosto, pierwsze drzwi na końcu korytarza - powiedziała. Pobiegłam korytarzem gdzie zobaczyłam siedzącą Amelkę pod ścianą. Klęknęłam przy niej i przytuliłam ją do Siebie. Wstałam i spojrzałam, przez szybkę na leżącego Oskara, podłączony do aparatury.
- On, on - zaczęła mówić Amelka
- Mela, damy radę - powiedziałam i podniosłam ją z podłogi. Usiadłam z nią na krzesła.
- Czy Panie są rodziną Pana Oskara ? - zapytał lekarz który wyszedł z sali
- Tak, ona jest jego dziewczyną a ja jego . - zawahałam się - Siostrą - dodałam
- Dobrze a więc, proszę ze mną- powiedział lekarz i wskazał nam gabinet. Weszłyśmy do pomieszczenia i usiadłyśmy w fotelach. Amelka płakała ocierając łzy dłonią, a ja siedziałam patrząc w jeden punkt.
- Pani - zaczął lekarz
- Nina - odpowiedziałam
- Pani Nino, Pani brat został poważnie potrącony, ma połamane żebra i obojczyk, wstrząs mózgu jest pewny ale musimy poczekać aż się wybudzi na takie stwierdzenia - powiedział.
- Czy on wyjdzie z tego ? - zapytałam cicho
- Proszę być dobrej myśli, a teraz przepraszam - powiedział. Zabrałam Amelkę z gabinetu i usiadłyśmy przed salą na krzesłach.
- Będzie dobrze prawda, musi być dobrze - zaczęła szlochać Amelka wtulając się we mnie. - Ja to widziałam, gdyby nie przebiegał przez tą ulicę do mnie gdyby poczekał - powiedziała i zaczęła płakać. Nic jej nie odpowiedziałam, przytuliłam ją i patrzyłam w białą ścianę. Czułam w sercu pustkę, ból, oczy piekły mnie od łez tłumionych w środku, chciałam żeby wydostały się na policzki żeby nie bolało. Ale one nie chciały, chciały żebym cierpiała.
- Halo - odebrałam dzwoniący telefon
- Czekam na dolę - odpowiedział Krzysztof
- Nie mogę jej zostawić samej - powiedziałam
- Nina, to są poważne zdjęcia, masz 20 min - powiedział i się rozłączył . Bez namysłu wystukałam numer Pauliny.
- Słucham - odebrała cicho
- Przyjedź do szpitalu weź wszystkich, szpital główny. Oskar leży w szpitalu, zrób to po cichu mogę na Ciebie liczyć ? - powiedziałam
- Jasne, za 3 minuty jest dzwonek na przerwę, będziemy tak szybko jak sie da - powiedziała i się rozłączyła
- Melka - powiedziałam siadając przy niej - Muszę jechać na zdjęcia - dodałam
- Jasne ja tu zostanę - powiedziała patrząc mi w oczy
- Mela wiesz, że gdyby nie te zdjęcia - powiedziałam biorąc jej twarz w dłonie
- Masz jechać i się nie przejmować ja dam radę - powiedziała. Siedziałam z nią na krześle, trzymając telefon w dłoniach. Od szkoły do szpitala jest jakieś 20 min drogi jak dobrze pójdzie nawet szybciej. Zerknęłam w drzwi i zobaczyłam biegnącą Paulinę, Fabiana i Kamila. Wstałam i wtuliłam się w Kamila, tak bez słowa, zaciągnęłam się jego perfumami. Wytłumaczyłam im wszystko i poszłam w kierunku wyjścia.
- Nina, twój zegarek - dogonił mnie Kamil
- Dziękuję - odpowiedziałam przypinając go na dłoń - Będziecie coś wiedzieć dzwoń - dodałam
- Jasne - powiedział i cmokną mnie w policzek - Powodzenia - powiedział kiedy wsiadłam do samochodu.
- Jedźmy - powiedziałam speszona i odjechaliśmy. Siedziałam cicho całą drogę, nie pytając o nic ani nic nie mówiąc. Krzysztof też o nic nie pytał. Gdy dojechaliśmy wysiadłam z samochodu i poszłam za Krzyśkiem. Weszliśmy do sali gdzie było już pełno ludzi.
- Wreszcie są - powiedział jakiś pan
- To moja wina - powiedziałam
- Przepraszam ale musiałem wrócić do domu po papiery - szybko wyrwał Krzysiek
- Jak zwykle - odpowiedział tamten i poszłam za stylistką.
- Jak tam ? - zapytała
- Dno - dodałam patrząc w lustro
- Dziś tylko 5h i zmywamy się do domu - dodała
- Tylko - powiedziałam cicho - A gdzie ten chłopak, co mam z nim pracować ? - zapytałam
- Jest już gotowy - odpowiedziała - Załóż to raz dwa i szybko na plan - zaśmiała się. Przebrałam się i poszłam przed aparat.
- Hej - powiedziałam i cmoknęłam chłopaka w policzek
- Cześć - odpowiedział
- Zaczynajmy, zróbmy to szybko i dobrze - powiedział fotograf i zaczął cykać nam fotki.
- Nie, nie, nie Nina co z Tobą - krzykną po 20minutach robienia zdjęć - Czy tak trudno jest się uśmiechać, tu jest obiektyw, tu masz patrzeć - zaczął machać rękoma
- Dobrze, przepraszam nie mogę się skupić - powiedziałam speszona
- To się skup - warkną i zabrał się kolejny raz za zdjęcia. - Przerwa - powiedział wychodząc z sali.
- Dobrze było - powiedział Adam
- Tak, dostawać opierdol co 5minut zawsze spoko - powiedziałam wyjmując telefon z torby. Wystukałam numer do Kamila.
- Jak tam ? - zapytałam kiedy usłyszałam jego głos w słuchawce
- Nie rozmawiałem z lekarzami, nie pozwolili mi ale, Melka chodzi i płacze - powiedział
- Przyjadę - powiedziałam
- Nie, Nina damy sobie radę. Zostań tam a ja się wszystkim zajmę - odpowiedział
- Jednak myślę, że powinnam być przy niej.
- Muszę kończyć, przyszedł lekarz spróbuję się czegoś dowiedzieć - powiedział i zakończył rozmowę.
- Zapraszam Nino - usłyszałam z środka sali
- Tak już idę - odpowiedziałam i weszłam. Tym razem szło mi dużo lepiej, próbowałam udawać, że nic mi nie jest, chodź byłam obsypywana wieloma pytaniami.
- Dziękuję, kończymy - wypowiedział Grzesiek magiczne słowa
- Masz ochotę na kolację ? - zapytał od razu Adam
- Przepraszam, ale mój przyjaciel jest w szpitalu. Więc nie -powiedziałam i poszłam do garderoby. Wychodząc chciałam z nim porozmawiać ale wyszedł dawno.
- Pod szpital główny - powiedziałam do Karola
- Chyba nie masz humoru - dodał
- Jak zawsze - odpowiedziałam
- Luz - powiedział irytująco
- Przepraszam, mam dużo spraw na głowie i jeszcze ta sesja - zaczęłam mówić
- Nie, no ja rozumiem - zaśmiał się
- Będziesz zawsze po mnie przyjeżdżał i w ogóle ? - zapytałam
- A chcesz ? - odpowiedział pytaniem na moje pytanie
- Myślę, że przyjemniej mi się z Tobą jeździ - zaśmiałam się
- No to dobrze - uśmiechną się szeroko - Jesteśmy na miejscu - dodał
- To do jutra - pocałowałam go w policzek i ruszyłam do sali. - Miało być 5h - pomyślałam. Weszłam cicho do sali i zastałam wszystkich śpiących. Uśmiechnęłam się delikatnie i zeszłam do kawiarni po kawy.
- Pięć kaw na wynos - powiedziałam
- Dobrze - odpowiedziała pani i zabrała się za nalanie kawy. - 10.40zł - powiedziała
- Proszę - zapłaciłam, zabrałam kawę i ruszyłam na górę. Uchyliłam delikatnie drzwi, zastałam Kamila patrzącego w okno.
- Hej - szepnęłam
- O dobrze, że jesteś - uśmiechną się na mój widok
- Proszę, kawa dla Ciebie - dodałam podając mu kawę
- Wyjdźmy na korytarz - zaproponował
- Jasne - powiedziałam odstawiając kawy na stolik, wzięłam jedną dla siebie i poszłam za Kamilem.
- Wiadomo coś ? - zapytałam
- Wstrząs mózgu, połamane żebra, kość piszczelowa - odpowiedział
- Czyli jest źle - wzięłam głęboki wdech. Kamil delikatnie przytulił mnie do Siebie, całując tym samym w czoło. - Dziękuję - powiedziałam uśmiechając się
- Nie masz za co - odparł.
- Mama Oskara była tu ? - zeszłam na drugi plan
- Tak, pojechała załatwić jakąś rzecz i ma zaraz być - powiedział
- A zabiorę dziś Melką do siebie - mówiłam bez sensu - Zadzwonię do Dominika - dodałam
- Oks - powiedział i usiadł na krzesełku pijąc kawę
- Dominik jestem w szpitalu - powiedziałam kiedy usłyszałam " halo" brata.
- Co ? - krzykną w słuchawkę
- Nie ja tylko Oskar, ktoś go potrącił - dodałam
- Przyjechać po Ciebie ? - zapytał
- Nie, chcę tu zostać. Poczekam na Amelkę i z nią wrócę - powiedziałam
- No dobra, to czekam - powiedział i zakończył rozmowę.
- Hej - powiedziałam wchodząc do sali. Wszyscy siedzieli wokoło łóżka.
- Hej - odpowiedzieli. Oskar spał, Amelka siedziała i trzymała jego dłoń. Paulina siedziała na kolanach u Fabiana pijąc kawę.
- Melka może pojedziemy do mnie się przespać ? - zapytałam
- Nie mogę, muszę tu zostać - odpowiedziała
- Skarbie i tak nic nie zdziałasz.
- Muszę zostać, przy nim - powiedziała głośniej - On czuje, że z nim jestem, chce z nim zostać - dodała. Spojrzałam na nią i przetarłam policzek po którym płynęły łzy. Wybiegłam z sali i ruszyłam korytarzem wybiegłam ze szpitala zbiegając na pierwszą lepszą ławkę. Wyciągnęłam szlugi z torby i włożyłam jednego do ust, dłonie trzęsły mi się od płaczu, w końcu zapalniczka odpaliła. Zaciągnęłam się i przypomniałam sobie słowa Deana " Zawsze razem, bez względu na to gdzie będę. Zawsze jestem obok Ciebie "
- Palisz - usłyszałam Kamila
- Nie, ciągnę żeby nie zgasło - warknęłam
- Co jest ? - zapytał
- Moja przyjaciółka tak cierpi, a ja nie wiem jak jej pomóc, nie wiem - znowu zaczęłam płakać
- Nikt nie może jej pomóc, postaw się w jej sytuacji, ona chce być przy nim boi się, że go straci- powiedział
- Tak, ale ja jutro wyjeżdżam, nie będzie mnie przy niej - dodałam
- Musisz wybrać .
- Nie ma nad czym wybierać, to pewnie, że przyjaciele są na pierwszym miejscu - powiedziałam
- Więc w czym problem ? - zadał mi pytanie na które sama nie znałam odpowiedzi.
- Przepraszam, muszę wracać do domu - powiedziałam, wstając z ławki
- Odprowadzę Cię - powiedział
- Nie, zostań z Amelką, obiecaj mi, że będziesz przy niej - powiedziałam. Uśmiechnął się delikatnie, pocałowałam go w policzek i ruszyłam w swoją stronę. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. 5 nieodebranych od Braciszek : * wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż usłyszę jego głos.
- Nina, kiedy będziesz? Czemu nie odbierasz ? - usłyszałam
- Przepraszam, już idę - powiedziałam
- Wyjść po Ciebie - zapytał
- Nie, ale jestem strasznie głodna - zaśmiałam się
- Pizza ? - zapytał
- Ok, to pędzę - powiedziałam i się rozłączyłam. Przeszłam szybko ulicami głównymi i wyszłam, koło szkoły. Zerknęłam na nią i uśmiechnęłam się, dziś ostatni dzień, widzimy się za rok. - pomyślałam i poszłam dalej wchodząc do parku. Minęłam parę którą widywałam bardzo często, kiedy byłam na spacerach z Deanem, jak zawsze wymieniłam się z nimi uśmiechem i poszłam dalej.
- Jestem - powiedziałam wchodząc do domu
- Co tak późno ? Pizza już czeka - usłyszałam z salonu
- No bo nie biegłam - powiedziałam siadając na kanapie - Siemka wszystkim - dodałam i zabrałam się za pizze.
- Jutro wyjeżdżasz ? - zapytał jeden z kolegów Dominika
- Tak - odpowiedziałam
- Cieszysz się ? - zadał kolejne pytanie
- A widać, że sie cieszę ? - odpowiedziałam pytaniem na jego pytanie
- Chłopak Cię pewnie rzucił - zażartował
- Zamknij ryj - warknęłam i poszłam do siebie. Trzasnęłam drzwiami i wyciągnęłam z garderoby, dwie duże walizki. Zaczęłam wyjmować ubrania i układać je w walizkach. Buty, koszulki, spodenki, spodnie, sukienki, bielizna i inne potrzebne ubrania. Zamknęłam ja na sam koniec. Wyjęłam jeszcze mniejszą walizeczkę do której spakowałam, zdjęcia które miałam w pokoju, ładowarkę i kosmetyczkę.
- Nina, mogę ? - usłyszałam za drzwi
- Zależy kto ? - zapytałam
- Kamil - odpowiedział
- Wchodź - dodałam siadając na łóżko.
- Amelka śpi i Pauliny - dodał siadając
- A czemu nie poszedłeś do domu ? - zapytałam
- Chciałem Ci to dać - powiedział wręczając mi małe czerwone pudełeczko i kopertę
- A to co ? - zapytałam
- Otwórz, jak będziesz już na miejscu - powiedział - Obiecaj - dodał
- Obiecuję - uśmiechnęłam się - A co z Oskarem ? - zapytałam
- Obudził się - uśmiechną się - Na początku, nie kojarzył żadnych faktów, ale później zaczęło mu się przypominać wszystko - mówił - Żałuj, że nie widziałaś miny Amelki kiedy powiedziała do niego " Kochanie to ja pamiętasz co się stało ? " a on jej na to " Kim ty jesteś " - zaśmiał się
- Wyobrażam sobie - uśmiechnęłam się - Ale teraz jest okey ? - zapytałam znowu
- Tak, muszą mu porobić jeszcze wiele badań, ale będzie żył - odpowiedział
- A złapali tego, co go potrącił ?
- Jutro Amelka ma się zgłosić na policję na przesłuchanie - odpowiedział
- Przepraszam Cie bardzo ale idę się wykąpać - uśmiechnęłam się - Czekasz czy jak ? - zapytałam
- Nie, zmywam się - odpowiedział - To widzimy się za rok - powiedział. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam tam miłość, sporo jak na przyjaciół. Przytulił mnie do siebie i pocałował w usta. Trwaliśmy tak długo kiedy, to w końcu doszła, do mnie myśl " Cholera co ja robię "...
- Przepraszam - powiedziałam
- To ja przepraszam, nie powinienem - powiedział i szybko zbiegł po schodach. Usłyszałam jak zamykają się drzwi nic więcej. Weszłam do łazienki i nalałam wody do wanny. Wskoczyłam szybko i zatopiłam się w gorącej wodzie. Myślami sięgnęłam do Deana, co on robi, gdzie jest, czy myśli czasem o mnie.... Pomyślałam jak by się potoczyło, gdyby on tu był, tu przy mnie zawsze, może źle oceniłam wszystko, za szybko, nie potrzebie...
- Nina, długo jeszcze, pamiętaj wcześnie rano masz wyjazd - głos brata przerwał moje myślenie
- Tak, wiem pamiętam - odpowiedziałam. Wyszłam od razu z wanny i okryłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy, ubrałam piżamkę i poszłam do swojego pokoju. Spojrzałam na walizki stojące przy drzwiach, ostanie ubrania które nie będą mi potrzebne... Położyłam się i próbowałam zasnąć, kręcąc się z boku na bok przypomniałam sobie o skrzynce która była pod moim łóżkiem. Nie chciałam do niej zaglądać, schowałam ją do walizki i położyłam się znowu do łóżka. Na zegarku nie widniała już 23. a 3.21... Wzięłam głęboki wdech i zasnęłam...
szpital :
sesja :
Spanko:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz